Głównym powodem była chęć oderwania się od naszej codzienności i spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Poranny zielony koktajl wprawił nas w doskonały nastrój i dzięki temu nasz czas relaksu zaczął się już o poranku, mimo, że jeszcze w Warszawie :-) Koktajl miał nas wprawić w dobry nastrój, stąd znalazło się w nim sporo słodkiego banana i łyżeczka czekolady w proszku - jak się okazało, dodatek o charakterze proroczym :-)
Oto skład naszego porannego koktajlu:
- 2 banany
- 2 słodkie jabłka
- awokado
- garść szpinaku
- łyżeczka czekolady w proszku
- sok z 2 pomarańczy
Kraków nie przestaje zachwycać! Znany doskonale, sprawia, że czujemy się jak u siebie, a jednak zachwyca. Nie pozwala na rozleniwienie zmysłów atakując wspaniałymi miejscami i niepowtarzalnym klimatem.
Skąd prorocza czekolada? Bo pierwsze miłe chwile miałam w pijalni czekolady na krakowskim Rynku. Spędziłam tam przeurocze chwile w doskonałym towarzystwie :-) Pozdrawiam wyjątkową parę wspaniałych ludzi :-) W menu była zielona czekolada, a swój kolor zawdzięczała warstwie pistacjowej :-) Nie zdecydowałam się na te pozycję, ale było blisko :-)
Wieczór natomiast spędziliśmy na koncercie w Klubie Pod Jaszczurami. Klimat odległy, ale nazwa zespołu, który był gwiazdą wieczoru, już bliżej zieleni.
A mianowicie, grupa nazywa się VENUS FLY TRAP :-)
Co w wersji: venus flytrap oznacza zieloną roślinkę :-) Sądzę, że do koktajlu byłaby doskonała :-) Ale nie przesadzajmy, muchołówka amerykańska jest rośliną owadożerną, zatem niekoniecznie w stylu naszego upragnionego weganizmu :-)
Muzyka świetna, polecam ten zespół młodych ludzi - z pasją grają rocka barwiąc go odcieniami bluesa. Sympatycznie :-)
Po wieczorze spędzonym na koncercie i później w kolejnym dobrym towarzystwie (pozdrowienia :-)) poranek nie obył się bez odkwaszających mikstur :-) Niestety, w hotelu nie było blendera i musiałam sobie darować poranny koktajl niwelujący efekt wczorajszego dnia :-)) Ale obiecuję wrócić do tego tematu jak pozbyć się rezultatów najlepszej zabawy :-)
Jestem niepocieszona, ze brakuje wpisu o pobycie w Brukseli i inspiracjach z nia zwiazanych. Czyzby inspiracji zadnych nie bylo? Nieeeee, przeciez zjedzone slimaki tez pod Zielony Blog podpadaja :-)
OdpowiedzUsuńAleż jest! Jest wpis o brukselce!
UsuńPrzecież nie mogłam pominąć takiego tematu :-)))
Nawet jest zdjęcie brukselek na stoliku w czyimś pięknym mieszkanku z widokiem...!
Ale rzeczywiście, nie ma o ślimakach :-( Obiecuję się poprawić, tylko już zapomniałam, jak smakują... hmmm... :-)))