środa, 9 kwietnia 2014

JADĘ i jem :-) Śniadanie.

Każdemu zdarza się niespodziewany wyjazd, choć czasem i ten planowany koliduje z naszą dietą.
Szalenie trudno jest utrzymać narzucone sobie zasady, nie "zgrzeszyć" i tym samym dobrze przeżyć dany dzień także w zakresie kulinarnym.

Przez lata poszukiwania zdrowego trybu życia, wypracowałam sobie system śniadań poza domem, których nie będę się wstydziła :-)

Przede wszystkim stawiam na dietę białkowo - tłuszczową.
Dlaczego nie węglowodanową? Otóż płatki, pieczywo, musli - trudno nam sprawdzić, co w nich jest. Ile cukru? Ile dodatków smakowych, drożdży, niby przypadkiem domieszanej pszenicy? Nawet pięknie wyglądające ciemne pieczywo może zawierać mąkę pszenną białą i duuuużo karmelu do podkręcenia koloru.
Dodatkowo, zboża, pestki, bakalie mają tendencję do "przytulania" pleśni. Robiąc daną mieszankę musli, warto przeprażyć na patelni dodatki w postaci pestek słonecznika, orzechów, pestek dyni. Podobnie robimy ze zbożami, no, może odpuszczam płatkom owsianym :-)
A w hotelu czy restauracji trudno nam będzie poprosić i otrzymać czyste od pleśni musli, czy prawdziwy żytni chleb na zakwasie.

Śniadanie w WARS-ie 
Zatem śniadanie białkowo-tłuszczowe. Stawiam na jajka - są najbardziej proste, dostępne w każdej restauracji i prawie zawsze smakują wybornie. Oczywiście, możemy sobie pomarzyć o jajkach BIO, czy z wolnego wybiegu - ale zazwyczaj i tak otrzymamy "trójki" - najtańsze i najbardziej popularne. Mimo wszystko, jajko jest pożywieniem bardzo naturalnym, zalicza się go do produktów "raw", podstawowych, naturalnych.
Zamawiając jajecznicę, można poprosić, aby była bez soli, na maśle i zazwyczaj te życzenia zostają spełnione :-) Bardziej "bezpiecznym" daniem będzie jajko na miękko, na twardo, bo już omlet - słabiej :-) Istnieje duże prawdopodobieństwo, że omlet zostanie "podlany" słabej jakości olejem.

Do jajek zawsze można dobrać świeże warzywa - paprykę, ogórek, pomidor, rzodkiewkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz