Szalenie trudno jest utrzymać narzucone sobie zasady, nie "zgrzeszyć" i tym samym dobrze przeżyć dany dzień także w zakresie kulinarnym.
Przez lata poszukiwania zdrowego trybu życia, wypracowałam sobie system śniadań poza domem, których nie będę się wstydziła :-)
Przede wszystkim stawiam na dietę białkowo - tłuszczową.
Dlaczego nie węglowodanową? Otóż płatki, pieczywo, musli - trudno nam sprawdzić, co w nich jest. Ile cukru? Ile dodatków smakowych, drożdży, niby przypadkiem domieszanej pszenicy? Nawet pięknie wyglądające ciemne pieczywo może zawierać mąkę pszenną białą i duuuużo karmelu do podkręcenia koloru.
Dodatkowo, zboża, pestki, bakalie mają tendencję do "przytulania" pleśni. Robiąc daną mieszankę musli, warto przeprażyć na patelni dodatki w postaci pestek słonecznika, orzechów, pestek dyni. Podobnie robimy ze zbożami, no, może odpuszczam płatkom owsianym :-)
A w hotelu czy restauracji trudno nam będzie poprosić i otrzymać czyste od pleśni musli, czy prawdziwy żytni chleb na zakwasie.
![]() |
Śniadanie w WARS-ie |
Zamawiając jajecznicę, można poprosić, aby była bez soli, na maśle i zazwyczaj te życzenia zostają spełnione :-) Bardziej "bezpiecznym" daniem będzie jajko na miękko, na twardo, bo już omlet - słabiej :-) Istnieje duże prawdopodobieństwo, że omlet zostanie "podlany" słabej jakości olejem.
Do jajek zawsze można dobrać świeże warzywa - paprykę, ogórek, pomidor, rzodkiewkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz